30.09.2013 r.

Bitwa o Rzym raz jeszcze


Wydawnictwo De Agostini specjalizujące się w seriach kolekcjonerskich uruchomiło swój nowy projekt – Bibliotekę II Wojny Światowej. Właściwie są to reprinty znanych i cenionych pozycji wydawnictwa Bellona, które ukazywać się będą w środy - co 2 tygodnie. Seria liczyć ma 60 pozycji. Dla prenumeratorów przewidziano bonusy w postaci m.in. replik polskich orderów i odznaczeń, przedruków archiwalnych gazet, map i filmów DVD. Nas zainteresowało pierwsze promocyjne wydanie i wcale nie ze względu na cenę (9,99 PLN za 2 pozycje!) a książkę "Monte Cassino. Walki 2 Korpusu Polskiego" - Zbigniewa Wawera.

W porównaniu z pierwszym wydaniem:  elegancka i twarda okładka no i cena – zdecydowanie na plus. Natomiast zamieszczone mapki (w formacie książki) w większości wymagają silnej lupy, lub są po prostu nieczytelne. Mimo wszystko warto nabyć publikację, bo mapki można znaleźć oddzielnie. Tym bardziej, że autor sięgnął po nowe, nieznane dotąd materiały historyczne. A od pierwszego wydania upłynęły już 4 lata. Książka zebrała świetne recenzje, choć uważamy, że pominięcie Piedimonte i Pizzo Corno czyli działań po 18 maja 1944 r. jest niedopuszczalne w tego typu publikacji. Fot. Materiały prasowe De Agostini.

 

Nowe nabytki w poznańskim MBP


Na początku września br. Muzeum Broni Pancernej otrzymało w darze od Królestwa Norwegii trzy niezwykłe eksponaty. 
Wyprodukowany w 1940 roku, ex-niemiecki czołg średni Pz.Kpfw III, ex-amerykański czołg M-47 Patton i wóz zabezpieczenia technicznego M-88A1 na podwoziu późniejszych wersji Pattona (M-48 i M-60).

Z tą pierwszą maszyną związana jest ciekawa historia zawierająca epizod z bitwy pod Kurskiem. Fot. Muzeum Broni Pancernej.

W ubiegły piątek można było przyjrzeć się nowym nabytkom z bliska. O ile stan techniczny M-47 i M88A1 jest zadowalający, to nie można tego powiedzieć o najstarszym eksponacie. Znając jednak samozaparcie chłopaków i ich pomocników mamy nadzieję, że wkrótce będzie on prezentował się równie dobrze jak ten egzemplarz z francuskiego muzeum Musée des Blindésw Saumur. Fot. Musée des Blindés



29.09.2013 r.

Nowa - stara witryna

Informujemy, że od dnia dzisiejszego nasza witryna będzie dostępna również pod adresem www.ulanikarpaccy.pl. Jak widzicie wzięliśmy sobie do serca uwagi części naszej ułańskiej rodziny i postanowiliśmy skorzystać z ich propozycji.

Na razie jest to proste przekierowanie na dotychczasowy adres. W późniejszym terminie planujemy stworzenie kopii naszej witryny pod nowym adresem. Mamy nadzieję, że te działania przyniosą zamierzony skutek.

Za chlebem

Ułani Karpaccy w Tasmanii. Czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że i owszem. Wielu żołnierzy PUK wyemigrowało za chlebem do najodleglejszych zakątków świata, jak się okazuje również do najmniejszego australijskiego stanu – górzystej Tasmanii. Budowali tam m.in. hydroelektrownię, która pracuje do dziś.


Elektrownia  Butlers Gorge u podnóża 67 metrowej zapory Clark na rzece Derwent – 2009 r. Zasilana przez wody jeziora King Willia, uruchomiona w 1951 roku. Uroczyste otwarcie odbyło się 22 listopada 1952 r. Posiada jedną turbinę typu Francis  o mocy 12,2 MW.

Cała sprawa zaczęła się od projektu budowy w centralnej części Tasmanii zespołów hydroelektrowni – podobnych do tych z Nowej Południowej Walii. Największą przeszkodą w realizacji tego projektu był brak rąk do pracy. Australijskie władze postanowiły rozwiązać ten problem, kierując zaproszenia do byłych żołnierzy wspólnoty, w tym też do wypróbowanych w boju żołnierzy SBSK - „Szczurów Tobruku”, którzy to z ich australijskimi kolegami bardzo się tam zaprzyjaźnili. W ogarniętej recesją powojennej Europie ciężko było o pracę, więc trudno się dziwić, że prawie 800 karpatczyków (798) zdecydowało się skorzystać z tej oferty.

W ramach 2 letniego kontraktu Australijczycy oferowali darmową podroż i zakwaterowanie. Po jego zakończeniu ochotnik mógł zdecydować o swoim dalszym losie, gdyż gwarantowano opłacony powrót do wybranego przez siebie miejsca. Pisała o tym miejscowa prasa. Uprzedzając nieco rozwój wypadków, większość pozostała w kraju kangurów i choć część przesiedliła się na większą wyspę to reszta osiedliła się w pobliżu Hobard.

Niektórzy z Was powiedzą, że Ameryki nie odkryliśmy i będą mieli rację, ale dzięki Christine Bojen udało się nam poszerzyć wiedzę o ciekawe szczegóły. Otóż aż 591 z nich przybyło do nowej ojczyzny na pokładzie s/s „Asturias”.   

Pełną listę pasażerów tego jednokominowego parowca znajdziecie tutaj. Christine znalazła na niej nazwiska 29 ułanów. Nie jest to kompletna lista, gdyż reszta musiała dotrzeć w drugiej grupie. W sumie około 80-ciu  żołnierzy PUK podjęło nową pracę na antypodach, wśród nich st. wach. Mieczysław Drelich – członek pocztu sztandarowego.


  Polscy imigranci z „Asturii” krótko po przybyciu do Australii w pobliżu wąwozu Butlera, Tasmania.



28.09.2013 r.

Koszary Moltkego

Czasami dzieje się tak, że szukając konkretnej informacji nijak nie możemy się do niej „dokopać”. Innym razem trafiamy w przysłowiową dziesiątkę - zazwyczaj po czasie - szukając zupełnie czegoś innego. W ten sposób udało się nam odnaleźć zdjęcia byłych koszar 73 pz UK pochodzące poniekąd z 1939 r. 


Ciekawi jesteśmy ilu z Was pamięta, że obiekt ten wówczas nazywano koszarami Moltkego (z niem. Moltke-Kasernen) i stacjonował tam 3 batalion 29 Pułku Piechoty „Krosno” z 3 Dywizji Piechoty z Frankfurtu n. Odrą. Pułk ten 1 września 1939 r., w składzie 4 Armii wziął udział  w agresji na Polskę.

 

Zdjęcia te pochodzą ze strony Stowarzyszenia Oficerów Piątych Dywizji Wojska Polskiego „Kresowiak”. Czy tak jest w istocie nie wiemy, bo zdjęcia różnią się szczegółami: murek w miejscu stołówki nr 1 i drzewka wokół placu apelowego, ale przecież jedno nie wyklucza drugiego – rok to trzysta sześćdziesiąt i parę dni. Czasami warto odświeżyć sobie wiedzę o ciekawej historii garnizonu Guben – Gubin, co i Wam polecamy (od czasów Armii Cesarstwa Niemieckiego do jego likwidacji w 2001 r.)


19.09.2013 r.

Urodziny Redaktora

Dziwny jest ten Świat, ale czymże byłby bez niego? Może nawet jest nieco piękniejszy. Tak, czasami ciężko z nim wytrzymać, ale w tym jego cały urok. Zawsze na pierwszej linii, niestrudzony piewca ułańskiej legendy. Jeden z ostatnich, dziarski kawalerzysta, nasz Redaktor kochany - Tomasz Skrzyński - ma już 90 lat.

Z tej okazji Drogi Prezesie, przyjmij od Nas najlepsze życzenia zdrowia i pomyślności. Wytrwałości na co dzień i ciętego pióra. I jak to się wśród ułanów zwykło mówić „Oby do wiosny”.

Aby dobry humor nie opuszczał naszego solenizanta mamy dla niego …piosenkę niespodziankę, którą zna od lat.




12.09.2013 r.

Relacja z krakowsko - skawińskich uroczystości


W poniedziałek 9 września br. z krótką wizytą w 2 Korpusie Zmechanizowanym – Komponencie Lądowym przebywała Anna Maria Anders, córka legendarnego generała.

Z okazji tej wizyty na spotkanie zaproszono naszą krakowską trójkę - ostatnich żyjących w Krakowie uczestników bitwy o Monte Cassino - Mieczysława Heroda, Tomasza Skrzyńskiego i Wojciecha Narębskiego.

 
 

Naszych weteranów jak i Annę Marię Anders powitał dowódca 2KZ/KL gen. bryg. Andrzej Knap, w asyście kierowniczej kadry korpusu. Pierwsza część wizyty odbyła się w gabinecie dowódcy, gdzie kombatanci dzielili się swoimi wojennymi wspomnieniami. Przy okazji wyszło na jaw, że Pani Anna  jest w Polsce po raz trzeci, ale dopiero teraz będzie miała okazję zwiedzić Kraków i  Kopalnię Soli w Wieliczce.

Następnie w Sali Rycerskiej odbyła się krótka prezentacja bieżącej działalności 2KZ/KL, a w Sali Tradycji gości zapoznano z historią jednostki i jej dowódcami. Spotkanie z kadrą i pracownikami wojska zakończyło wizytę. W jej trakcie najczęściej zabierał głos obchodzący wkrótce 90-te urodziny - Tomasz Skrzyński. Zwrócił się do zebranych z apelem by pamięć o minionych wydarzeniach nigdy nie przeminęła.

Wieczorem, 9 września, tak nam ten dzień zrelacjonował Wojtek Narębski:

„… spotkanie z Anną Marią Anders udało się doskonale i było bardzo serdeczne z jej strony, a do tego uczestniczyła w nim cala nasza trójka weteranów. Po spotkaniu w Dowództwie Korpusu byliśmy na wspólnym obiedzie w Klubie Garnizonowym. Rzecznik prasowy Dowództwa 2 KZ zrobił sporo zdjęć i obiecał mi przysłać najlepsze z nasza trojka, gen. Knapem i oczywiście Anna Maria, to je Wam przekażę. Jutro spotykamy się jeszcze w Skawinie na początku na obiedzie u burmistrza a potem odwiedzimy razem piękną  Izbę Pamięci im. Andersa  u naszych przyjaciół Harcerzy ...”.


A dziś popłudniu dodał:

W deszczowe przedpołudnie, 11 września, pod pomnikiem patrona 2KZ gen. broni Władysława Andersa uczestniczyliśmy – niestety już bez Mietka Heroda, który zaniemógł – w obchodach przypadającego 12 września święta Wojsk Lądowych. 

Jak to zwykle bywa przy takich okazjach przybyła masa oficjeli. Przywitał nas wszystkich gen. bryg. Andrzej Knap, który w swoim przemówieniu zwrócił uwagę na znaczenie wiedeńskiej wiktorii w dziejach polskiego narodu i oręża. Następnie odczytano życzenia Dowódcy Wojsk Lądowych, gen. broni Zbigniewa Głowienki. Na zakończenie, w ciepłych i serdecznych słowach, zwróciła się do żołnierzy oraz ich gości Anna Maria Anders. Podziękowała za zaproszenie do Krakowa i życzyła wszystkim przysłowiowego żołnierskiego szczęścia i wytrwania w trudnym dziele umacniania siły i pozycji Polski w świecie.”. Fot. Tadeusz Dytko.




05.04.2013 r.

Echa kieleckich targów

Dziś zakończył się XXI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach. Ta trzecia co do wielkości impreza w Europie całkiem dobrze sobie radzi. Pomimo kryzysowych czasów aż 394 wystawców z 24 krajów zaprezentowało tu swój dorobek. Pomijając zamieszanie wokół przekształcenia Bumaru w Polski Holding Obronny i przetargiem na śmigłowce dla polskiej armii działo się całkiem sporo.

Jak każdy salon tak i tegoroczny miał swoje „gwiazdy”. Bez wątpienia należały do nich:

- rakieta przeciwlotnicza „Błyskawica”

- bezpilotowy SW-4 „Solo”

- makieta wozu wsparcia bezpośredniego PL-01 CONCEPT

Z oczywistych względów ten ostatni „czołg” przyszłości podbił nasze serca.

 

Wykonaliśmy też ukłon w stronę wojskowej mody. Pod tym linkiem znajdziecie najnowsze trendy, zarówno jeśli chodzi o bieliznę, jak i inne części żołnierskiej garderoby.

Pełen raport z imprezy (dzień po dniu) znajdziecie tutaj.



04.09.2013 r.

Quo vadis, szkoło?

 

Za nami rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Od wielu lat system edukacji jest ciągle modyfikowany. (dostosowywany do potrzeb?). Taka „optymalizacja” sama w sobie nie jest zła, ale czy prowadzi do celu? Nie nam oceniać te wysiłki, ale z troską patrzymy na naszą przyszłość, bo to ona tam się kształci.

 

Coraz częściej słyszymy, że inaczej się nie da, a tu brakuje pieniędzy i potrzebny jest kompromis. Czyżby? Może lepiej zamiast kompromisu poszukać dobrego …pomysłu? Oszczędzi się czas i pieniądze podatnika. Dla wątpiących w realność takich przedsięwzięć przygotowaliśmy odpowiedni materiał autorstwa Wojtka Narębskiego o szkolnictwie w Armii Polskiej na Wschodzie i 2 Korpusie Polskim.

 

Czytając go ma się nieodparte wrażenie, że jednak da się i to w sytuacji, mówiąc delikatnie, o wiele mniej komfortowej niż obecna. Był to olbrzymi (podwójny) wysiłek organizacyjny, bo jakby nie patrzeć prowadziliśmy wojnę! A i efekty tego wojennego nauczania też były niezłe skoro całkiem liczna grupa ówczesnych uczniów - wczoraj i dziś - nosi tytuły profesorskie, a jeden z nich został Prezydentem RP.




Filmoteka

 

Oglądając na BBC HD odc. 9 „Spektakularnych akcji II wojny światowej” w całości poświęcony obronie Tobruku – zauważyliśmy, że wiele ujęć archiwalnych jest zdumiewająco podobna lub wręcz identyczna do tych znajdujących się w zasobach  IPMS-u.


Od jakiegoś czasu instytut udostępnia publicznie swoje zbiory w tym i materiały filmowe. Na razie jest to znikoma ich część, ale lepsze to niż nic.

Co do samych materiałów filmowych: ich opis znajdziecie tutaj, a pod tym adresem widnieją one same.



01.09.2013 r.

Nowa makieta Simona


Przedstawiamy Wam najnowsze dziecko Simona Elmera. Scenka przedstawia załogę czołgu Sherman III „Rozmach I” z 1 Pułku Ułanów Krechowieckich współdziałającą ze strzelcami karpackimi (3 DSK) i włoskimi partyzantami podczas operacji bolońskiej w kwietniu 1945 r.



Pułk Ułanów Karpackich już wcześniej, bo podczas działań na odcinku adriatyckim, współdziałał z włoskimi partyzantami. Mało tego, podlegała mu 111 kompania ochrony mostów. O tej chwalebnej historii polsko - włoskiego braterstwa broni możecie przeczytać w artykule prof. dr hab. Wojciecha Narębskiego.

Poniżej archiwalne zdjęcie z tego okresu: 31 sierpień 1944 r., dowódca włoskiego patrolu przekazuje informacje ppłk. Zakrzewskiemu.



 


30.08.2013 r.
Nowa siedziba SUK

Informujemy, że zmianie uległa siedziba naszego stowarzyszenia. Od dnia dzisiejszego wszelką korespondencję (tradycyjną) prosimy kierować na nowy adres:

Os. POWSTAŃ NARODOWYCH 26 m.6

61-214 POZNAŃ


26.08.2013 r.
Militaria

Jakiś czas temu przypomnieliśmy Wam historię karabinu ppanc. Ur, który to sprytnie, zaa węgierską granicę, przemycił por. Ludwik Popiel. Nie wspominamy o tym przypadkiem, gdyż pojawił się nam nowy i równie ekscytujący trop. Tym razem chodzi o pistolet legendę – Vis wz. 35. Sprawcą całego zamieszania jest – a jakże – kolega Sebastian.


  


Otóż przeglądając archiwalne numery „Ułana” natrafił na poniższe zdjęcie.

Widnieją na nim Charbiniacy (Charbin, obecnie Harbinto portowe miasto w północno-wschodnich Chinach), których na ten czas w SBSK było 12, na spotkaniu z gen. Kopańskim. Nie wszyscy z nich trafili do naszego oddziału, część „wyemigrowała” m.in. do Anglii. Uwagę Sebastiana przykuła natomiast kabura żołnierza, będącego na pierwszym planie z prawej strony. Wypisz, wymaluj – oryginalna  od Vis-a właśnie (zapewne też z oryginałem w środku)!

Nie pierwszy to taki przypadek o czym świadczyć mogą zamieszczone na tym forum zdjęcia. Kim jest tajemniczy żołnierz? Może to adiutant gen. Kopańskiego  - ppor. Stanisław Orłowski, ale nie przecież był młodszy i nosił okulary! A może jakaś życzliwa dusza nam podpowie.

Pewną ciekawostką jest fakt, że Vis-y (po wojnie) wraz z żołnierzami trafiły do Wielkiej Brytanii. Nawet teraz przy odrobinie szczęścia można stać się właścicielem takowego.

Jeśli chcecie zobaczyć go w kraju polecam wizytę w Muzeum Wojska Polskiego, można tam zobaczyć oryginalny przedwojenny pistolet mjr Włodzimierza Strzałkowskiego.



20.08.2013 r.

Nowości wydawnicze

 

W tym roku pogoda płata nam figle wyjątkowo często. Mnie się udało, spędziłem fantastyczny tydzień w Tatrach dreptając po ścieżkach i szlakach jakie mi się ostały do przejścia. W drodze powrotnej zaplanowałem wizytę w Krakowie, u naszego kochanego Redaktora – Tomka Skrzyńskiego. Trzyma się dzielnie, mimo problemów zdrowotnych. Czas nam szybko mijał, różnych pytań i opowieści nie było końca, a na „do widzenia” otrzymałem nowego „Ułana”.

 

Publikuję go więc niezwłocznie: „Ułan Karpacki” (Rok LXX, Styczeń-Czerwiec 2013 r. Nr 156). W tym numerze m.in. wydarzenia z kraju i ze świata, związane z naszą rodziną ułańską; genialne refleksje Pawła Tanewskiego nt. ułańskich śladów (tropów) – rzecz o ułańskiej tradycji i przyszłości; wspomnienie o por. Januszu Waligórze – niezłomnym kawalerzyście. Polecam też lekturę notatki autorstwa śp. Bernarda Gawrycha w sprawie nieoficjalnego szwadronowego nazewnictwa. Na koniec, jak zwykle ciekawy dział "Poczta doniosła”. Publikacja dostępna jest w naszym Archiwum lub pod tym linkiem. Admin.








08.08.2013 r.

Zaproszenie

 

W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy od pana Tomasza Łumińskiego ze Stowarzyszenia Ułanów im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. Hubala zaproszenie na inscenizację historyczną pt.: "Bitwa o pałac", która odbędzie się 15 sierpnia 2013 roku w Nowym Mieście nad Pilicą.

 

Program Festynu Patriotycznego oraz inne szczegóły dostępne są na stronie internetowej Stowarzyszenia Ułanów im. OWWP mjr Hubala http://hubalczycy.pl/.


Szczególnie polecamy tę imprezę kolegom mieszkającym w woj. mazowieckim, bo to przecież przysłowiowy „rzut beretem” z Warszawy czy Mińska Mazowieckiego.


03.08.2013 r.

Biały kruk

 

Kanikuła w pełni, a my na pełnych obrotach. Dziwnym zrządzeniem losu tematów wartych atramentu przybywa, choć logika podpowiada co innego. Niezwykłe wydarzenia, uroczystości, imprezy plenerowe, ciekawe publikacje - trudno to wszystko naraz ogarnąć, pokazać. A chciało by się, oj chciało - być wszędzie.

Ponoć  wszystko zależy od pozytywnego nastawienia (a jakże). Jeśli założymy, że wakacje to raczej stan umysłu niż termin w kalendarzu - wówczas będziemy mieli je cały rok. I tego się trzymajmy!

Z tego samego założenia wyszedł (chyba)  nasz kolega Sebastian KŁODA, który sprawił nam wczoraj mega niespodziankę, za którą DZIĘKUJEMY mu z całego serca. Przesłał nam zdjęcia białego ułańskiego kruka. 

 

1940-1942. Pułk Ułanów Karpackich. Publikacja do pobrania z naszej strony: część I, część II. Możecie ją również zobaczyć w wirtualnym muzeum Sebastiana.

Swego czasu opowiadaliśmy Wam o tej pierwszej pułkowej „jednodniówce” (niebieskiej) wydanej w Palestynie, w 1943 r. Jej nakład to skromne 950 egz. (tylko o 50 egz. mniejszy niż tej czerwonej z 1945 r.). Okoliczności i czas sprawiły, że to właśnie ona jest dziś niezwykle rzadkim  okazem.  

Naszym zdaniem jest lepsza od tej drugiej, może nie pod każdym względem, ale na pewno czyta się ją bardziej „lekko i radośnie”. Po lekturze zostaje pewien niedosyt. To już koniec? Szkoda. Wszechobecny jest tu sentyment do „lat szczenięcych”,  czyżby nie zmieniał się z czasem? Odpowiedź znajdziecie czytając w przeddzień 71 rocznicy zakończenia I turnusu Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Beit Jirja – „nasz słoneczny marsz”.

We wstępniaku dowódca pułku, mjr Bobiński, snuje rozważania o nieśmiertelności kawalerii wynikającej z rodzaju zadań, które ma spełniać. Mocna rzecz o sercu i umyśle. Michał Paciorek udokumentował, z operacyjną dokładnością, obronę Tobruku i wypad do Acromy, a tajemniczy autor podpisany K.K. wspomina historię formacji „Od Lancy do Czołgu”. Dalej znajdziecie trochę wierszy, zdjęć z życia pułku i rzecz o karpackiej tradycji. Jest też krótkie podsumowanie pobytu w Egipcie  oraz osobliwe autorskie relacje z działań bojowych …i dużo więcej.  

Polecamy gorąco, nie pożałujecie!



02.08.2013 r.

Na urodzinach …u Tadeusza 

Rok 1920 był dla losów Polski i Europy przełomowy. Niezwykły był też z innego powodu. 2 sierpnia,  poniekąd w przeddzień bitwy warszawskiej, w Wilnie przyszedł na świat Tadeusz Mroczkowski. Syn Tadeusza i Elżbiety zd. Burzyńskiej. Ułan Karpacki co zawsze własnymi ścieżkami chadzał.




Drogi Kolego, w tym szczególnym dniu cała nasza ułańska rodzina – ta w kraju i ta rozsiana po całym świecie życzy Ci:

Zdrowia, szczęścia, pomyślności
Z każdej chwili moc radości,

Niech Ci pachną kwiaty, drzewa,
Niech Ci Rysio 100 lat śpiewa!

 

Tadeusz Mroczkowski - w kampanii wrześniowej 1939 r. świeżo upieczonemu maturzyście nie dane było bić się z wrogiem, więc podobnie jak tysiące innych ruszył wraz ze swoim przyjacielem Markiem Lubomirskim za bronią, do Francji. Cóż to była za podróż, właściwie był to bieg sprinterski. Ostatecznie oboje minęli linię mety w …Homs. 

Tu zostaje przydzielony do Dyjonu Rozpoznawczego Brygady Karpackiej (numer ewidencyjny 2105), przekształconego później w Pułk Ułanów Karpackich. Tobrukczyk i uczestnik kampanii libijskiej. 15 sierpnia 1942 r. ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii.

Walczył dzielnie w całej w kampanii włoskiej już podporucznik Pułku Ułanów Karpackich (nominacja kwiecień 1944 r.). dowodząc 2 plutonem w 3 szwadronie. 19 maja 1944 r., w wypadzie na Passo Corno zostaje ranny. Za swoje czyny bojowe odznaczony 4-krotnie Krzyżem Walecznych, oraz wielokrotnie honorowany innymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi.

W 1947 r. jako repatriant powrócił do Polski. Był członkiem Stowarzyszenia Autorów Dzieł Naukowych. Uczestnik spotkań ułańskich w Gubinie (1991r.,1993r.,1996r.). Miłośnik koni, autor pasjonujących wojennych opowiadań zebranych w tomiku pt.: „Grande battaglia”.



01.08.2013 r.

Świąteczne refleksje

Świętowania ciąg dalszy, jednak w odróżnieniu od dnia wczorajszego dziś czas na refleksję. Tak się dziwnie składa, że przełom lipca i sierpnia to dla nas same rocznice. Mniej lub bardziej ważne, a niekiedy – ujmując sprawę historycznie - momenty zwrotne czyli tzw. kamienie milowe, ot choćby święto pułkowe.

Niewątpliwie ważną datą w krótkiej historii naszego stowarzyszenia był 1 sierpnia 2011 r. W tym dniu dokonaliśmy próbnego rozruchu naszej strony internetowej, którą zdecydowaliśmy się opublikować dzień później mimo, że jej zawartość była dziurawa jak przysłowiowy ser szwajcarski. Z czasem materiału zaczęło przybywać, tak jak współpracowników oraz najważniejszej dla nas części – naszych czytelników.

W ubiegłym roku katowaliśmy Was liczbami, zestawieniami i porównaniami. Tym razem tylko parę słów wyjaśnienia oraz …wykresy graficzne obrazujące nasz i Wasz dorobek.

Nie jesteśmy serwisem informacyjnym w pełnym tego słowa znaczeniu,  raczej niszową stronką dla specyficznej grupy odbiorców. Jednak nie mamy się czego wstydzić. Używając terminologii biznesowej mamy może niewielki, ale stały trend rosnący (niestraszne nam kryzysy).




 
 

Ten rok jest dla nas wyjątkowy. Statystyki pokazują, że dzięki naszym użytkownikom bijemy z miesiąca na miesiąc kolejne „rekordy”. Praktycznie przez te siedem miesięcy odwiedziło nas więcej osób niż w latach ubiegłych. W lipcu br. padł też nowy "rekord" odwiedzin. Jest to o tyle zastanawiające, że jakby nie patrzeć - mamy wakacje!

 

   Dla porównania rok bieżący i lata ubiegłe. A teraz idziemy świętować i …do zobaczenia.

 
Styczeń - Lipiec 2013 r.
 
Rok 2012
 
Nasze skromne początki w 2011 r.


31.07.2013 r.

Ułańskie świętowanie

97 lat temu w Bełżycach, Janowi i Małgorzacie Listosiom urodził się syn Józef. Późniejszy obrońca ojczyzny, żołnierz 24 Pułku Ułanów, a później Pułku Ułanów Karpackich z którym przeszedł cały szlak bojowy od Homs po Bolonię.

W tym uroczystym dla naszego jubilata dniu cała nasza brać ułańska śpiewa Tobie, drogi Józefie, 100 lat i śle od serca te życzenia:

Cóż by Ci życzyć Józefie drogi,
kiedy życzeń tyle, tu wszędzie.
Każdy Cię ściska i życzy mile
cóż nasze słowo znaczyć tu będzie?
Wiec ślemy Ci jedno życzenie małe:
bywaj szczęśliwym przez życie całe
no i prosimy jeszcze skromnie:
nigdy o nas nie zapomnij!






Józef LISTOŚ - w roku 1938 powołany do służby wojskowej. Służył w szeregach 24 Pułku Ułanów wchodzącego w skład 10 Brygady Pancerno – Motorowej  płk dypl. Stanisława Maczka. Uczestnik całej kampanii wrześniowej. Razem z pułkiem przedostaje się na Węgry. Tam zostaje internowany i trafia do obozu w mieście Komarom,  z którego ucieka. W czasie ucieczki zostaje schwytany przez  węgierską żandarmerię i osadzony w budapesztańskiej Cytadeli, z której …również ucieka.

Przez Jugosławię przedostaje się do Grecji, z zamiarem dołączenia do Armii Polskiej we Francji. W międzyczasie Włosi wypowiadają wojnę Francji, blokując drogę morską. Dalsza podróż w tym kierunku staje się niemożliwa. Juzio podejmuje decyzję o podróży do tureckiego Istambułu, by następnie przez Kanał Sueski dotrzeć doSyrii, gdzie w Homs wstępuje ochotniczo do Brygady Strzelców Karpackich (numer ewidencyjny 6981). tam otrzymuje przydział do Dyjonu Rozpoznawczego.

Bierze udział w  obronie Tobruku i w kampanii libijskiej.  Przeszedł z Pułkiem cały szlak bojowy w kampanii włoskiej Polskiego 2 Korpusu, od Monte Cassino poprzez Ankonę, Linię Gotów, aż do Bolonii. Wojnę kończy w stopniu kaprala. Odznaczony wieloma odznaczeniami polskimi i brytyjskimi, w tym Krzyżem Walecznych za kampanię włoską.

Z ziemi angielskiej powraca do rodzinnych Bełżyc (dziś woj. lubelskie). Ceniony działacz kombatancki, dbając o pamięć Polskich Sił Zbrojnych wśród społeczeństwa, a w szczególności wśród młodzieży. Za swą pracę kombatancką wyróżniony: Krzyżami Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jeden z najstarszych, jak nie najstarszy "Tobrukczyk" żyjący w Polsce.

Z ostatniej chwili: do życzeń dla jubilata dołącza się Christine Bojen zd. Piotrowska.


30.07.2013 r.

Order odnaleziony po latach

Życie przypomina kalejdoskop, który po każdym rozdziale obraca się i odsłania zupełnie nowy obraz. Nie inaczej było i w tym przypadku.


„ …Z satysfakcją donoszę, że dzisiaj przyszedł w przesyłce wartościowej z Kancelarii Prezydenta RP Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari dla Zygmunta Michalskiego. W towarzyszącym piśmie kancelaria informuje, że sprawdzali w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego  w Londynie, iż krzyż ten nigdy nie był doręczony rodzinie poległego
i w związku z tym go przekazują. Trzeba przyznać, że kancelaria sprawiła się w iście expresowym tempie.

                                              Pozdrawiam Damięcki Sylwester.”.

Tymi słowami kończy się ta niezwykła przygoda w jakiej mieliśmy nie tylko przyjemność uczestniczyć, ale i dołożyć do niej własną cegiełkę. Wszystko zaczęło się w kwietniu br., za sprawą rozmowy telefonicznej. Wówczas pan Sylwester zwrócił się do nas z prośbą o jakiekolwiek informacje o swoim wuju - ś.p. kpr. Zygmuncie Michalskim - poległym pod Passo Corno.


Jakież było zdziwienie naszego rozmówcy kiedy tego samego dnia nie tylko potwierdziliśmy, iż jego wuj był żołnierzem PUK (2 szwadron), ale i kawalerem VM. Musielibyście to sami usłyszeć. Być może był to bodziec, który sprawił, że wciągnął się on bez reszty w ułańską historię. Do celu zmierzał wytrwale, nie szczędząc czasu i innych walorów.

W tym miejscu wypada podziękować za cenne wskazówki kolegom Skrzyńskiemu i Mroczkowskiemu, dzięki którym udało się m.in. pozyskać kopie dokumentów z angielskich archiwów. W międzyczasie udało się zebrać całkiem pokaźną ilość informacji i dokumentów, dzięki którym pan Sylwester zaczął tworzyć swoisty rodzaj rodzinnego albumu w całości poświęconego wyjątkowemu przodkowi i jego towarzyszom broni (album ten zaprezentujemy po wakacjach).

 

Na przełomie maja i czerwca prace nad pierwszą wersją tego albumu zostały ukończone, a właściciel z dumą prezentował  go rodzinie. Do wyjaśnienia pozostała tylko sprawa VM, bo skoro nie otrzymała go rodzina to gdzież się zapodział?

Wspólnie drążyliśmy temat to tu, to tam. Taka praca zespołowa. Z tego miejsca, razem z panem Sylwestrem, pragniemy podziękować wszystkim zaangażowanym osobom i instytucjom. To, że "poszło jak po maśle" jest dowodem na to, że istnieją jeszcze ludzie z charakterem, pasjonaci oddani sprawie. To dzięki nim udało się doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca - z czego jesteśmy bardzo dumni – a Panu Sylwestrowi należy się medal za wytrwałość. Tak oto podsumował on całe to wydarzenie:

 

 „ …Ten krzyż na swej drodze spotkał wielu życzliwych ludzi, a więc jeszcze raz wymienię: Mirosław Kucharski, Przemysław Kopij ze Stowarzyszenia Ułanów Karpackich, płk Mirosław Demediuk, Tomasz Gwiazdowski z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Mrs B. Kroll i Mrs Goddard z APC Polish Historical Disclosures RAF Northold no i Kancelaria Prezydenta RP przy udziale Instytutu Polskiego i Muzeum  gen. Sikorskiego w Londynie.”.  

  


28.07.2013 r.

Poczta przyniosła

Za naszym pośrednictwem kolega Jarek Gołębiowski dziękuje ułańskiej braci za słowa wsparcia i otrzymane życzenia:

[Pragnę poprzez Naszą stronę internetową podziękować Kolegom za gratulacje i wyrazy otuchy na dalsze pełnienie jakże zaszczytnej służby. Być Ułanem Karpackim to zaszczyt i obowiązek. Za naszym Prezesem "Pozdrawiam Ułańskim "CZEŚĆ" i ściskam dłoń"].

 

Z kolei Sebastian Kłoda przesłał nam link do szwadronowego fanpage. Impreza pk. „War & Peace 2013” odbyła się  w okolicach Folkestone. Ich „… ekspozycja była próbą rekonstrukcji Posterunku Dowództwa 3 Szwadronu gdzieś na przedmieściach Ankony z końcem lipca 1944 roku.”.

Nam przypadły do gustu wojskowe konserwy. Przepis jest dość prosty: „Puszki z lokalnego sklepu, etykietki od kolegi, skan, a potem drukowanie, wycinanie, klejenie, etc.”.

 
 
 

Jeśli jesteśmy już przy Ankonie  - w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy od prof. W. Narębskiego plan miasta. Profesor zaznaczył na nim miejsca upamiętniające 2 Korpus Polski, dołączył też ich fotografie. Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu zajrzyjcie - warto je odwiedzić.


 
 
 
 
 
 
 


Na zakończenie chcielibyśmy przypomnieć Wam, że niedługo nasi nestorzy:
Józef LISTOŚ (31 lipca) i Tadeusz MROCZKOWSKI (2 sierpnia) obchodzić będą swoje urodziny. Szykujemy dla nich małą niespodziankę.



19.07.2013 r.

Piedimonte - górska twierdza

Legendy bywają zwodnicze. Nie inaczej jest w przypadku Monte Cassino. W przeciwieństwie do zachodniej historiografii bitwa o Rzym w polskiej wersji - dzięki pisarstwu generała Andersa i Melchiora Wańkowicza podkreślającemu straty, zaangażowanie i ofiarność polskiego żołnierza - przedstawiana jest w sposób zupełnie odmienny. O tak, lubimy legendy!

 
 
 

Ta zwodniczość objawia się też utrwalaniem mitów mających czasami niewiele wspólnego z faktami. Ot choćby: powszechnym jest mit, iż to opanowanie klasztornego wzgórza otworzyło drogę do wiecznego miasta. Nic bardziej mylnego. To tylko jeden z elementów układanki zwanej Linią Gustawa i wcale nie najważniejszy, delikatnie rzecz ujmując.

 
 

Później była Linia Sengera, zwana wcześniej Linią Hitlera z jej górską twierdzą Piedimonte San Germano, a na samym końcu był …Rzym, który wbrew logice zajęli Amerykanie.

Dlaczego o tym wspominamy? Zainspirował nas Simon Elmer swoją nową makietą, którą możecie zobaczyć w naszej galerii.



15.07.2013 r.

Strefa Militarna 2013

W dniach 11-14 lipca br., w Podrzeczu k/ Gostynia (woj. wielkopolskie) odbył się, już po raz szósty, zlot grup rekonstrukcyjnych i historycznych pojazdów wojskowych pk. „Strefa Militarna 2013”. Organizatorem zlotu było Stowarzyszenie HISTORIA MILITARIS. Patronat honorowy objął Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Pan Marek Wożniak.

Z roku na rok impreza się rozrasta, nabiera prestiżu, a i chętnych do zaprezentowania się tutaj wciąż przybywa. Organizatorzy aby sprostać potrzebom ułożyli w tym roku bogaty w atrakcje aż czterodniowy program !. W zlocie uczestniczyła Grupa Rekonstrukcyjna Pułku Ułanów Karpackich z Białegostoku, która już wcześniej sygnalizowała swoje uczestnictwo w tym przedsięwzięciu.

 
 

Grupa wystąpiła w składzie: Jacek Nitkiewicz, Łukasz Magnuszewski, oraz najmłodszy 14-sto letni Adaś będący junakiem naszej grupy.

Z uwagi na odległość od Poznania (70 km), w sobotnie popołudnie Przemysław Kopij wraz z kolegą Hubertem Gruszczyńskim wybrali się na spotkanie z członkami jedynej w Polsce grupy rekonstrukcyjnej PUK. Przebiegło ono w bardzo miłej atmosferze - fotorelacjaKorzystając z okazji Pan Jacek Nitkiewicz wraz z kolegami, na ręce Prezesa złożyli deklaracje członkowskie, wyrażając tym samym chęć wstąpienia w szeregi Stowarzyszenia Ułanów Karpackich.

Mamy nadzieję, że organizatorzy niebawem, wzorem lat ubiegłych, udostępnią w swojej galerii pełną relację z przebiegu „Strefy Militarnej 2013”.

GRH MPs 3DSK


A jeśli już jesteśmy przy temacie grup rekonstrukcyjnych to okazuje się, że na „Wyspach” też się dzieje. Otrzymaliśmy od Simona parę fotografii przedstawiających nową grupę, której jest członkiem. Grupa ta będzie reprezentować 3 szwadron Żandarmerii 3 DSK podczas działań we Włoszech w 1944 r. Oprócz Simona w skład grupy wchodzą: Sebastian Kłoda i Piotrek Hajda. Panowie zapowiadają ożywioną działalność i nie wykluczają udziału w zlotach organizowanych w Polsce.





Nam najbardziej spodobała się samokrytyka lub jak kto woli dystans do samego siebie: „Jesteśmy za starzy na dziarskich ułanów, zwinnych komandosów, szybkich spadochroniarzy oraz żwawą dywizyjną piechotę, a za młodzi na Home Guard - więc pozostała nam jedynie – Żandarmeria”. Brawo Chłopaki za podejście, ale jesteście w błędzie, bo została się Wam jeszcze jedna – eria tj. Artyleria! 

Samochód na zdjęciu to  Austin K6 z 1944 r. Należy on do przyjaciela Simona - Stuarta Holmesa, który jest weteranem z Iraku i Bośni.





12.07.2013 r.

Weekend z kulturą i historią

Na nadchodzące deszczowe dni „słodkiego lenistwa” (przynajmniej w Polsce) przygotowaliśmy dla Was parę ciekawych propozycji. Dla cierpliwych i dociekliwych arcyciekawa lecz opasła księga Oskara Stanisława Czarnika, dla zabieganych nawiązujący do tematyki ww. publikacji artykuł Krzysztofa Głuchowskiego „Edukacja w 3 Dywizji Strzelców Karpackich”. Dla najbardziej zapracowanych ilustrowany album 3 Dywizja Strzelców Karpackich w Italii”.

Jak zapewne zdążyliście już zauważyć Ułanom Karpackim zawsze po drodze było z innymi karpatczykami, przypadek to czy zbieg okoliczności?


Utracona Itaka

 

„Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki", napisał Leopold Staff, zapewne parafrazując słowa innego znanego poety Tadeusza Wittlina. Tym samym odniósł się do Wittlinowskiego symbolu utraconej i odzyskanej ojczyzny. I choć ta mityczna Itaka zmieniała się z czasem, trawionym biegiem wypadków, żołnierze Armii Andersa wierzyli w nią niezachwianie - tak jak bili się o nią - do końca.


Wyjątkowa to była armia - pod każdym względem – tak jak jej żołnierze. Wiele o tym już napisano, ale nigdy nie wspomniano, że była jedyną armią na świecie, która oprócz działań zbrojnych prowadziła m.in. działalność kulturalno – oświatową. Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak potężny to był wysiłek organizacyjny. To jeszcze jedna zwycięska bitwa tej armii. 

O tej heroicznej pracy opowiada publikacja Oskara Stanisława Czarnika „W drodze do utraconej Itaki. Prasa, książki i czytelnictwo na szlaku Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (1940–1942) oraz Armii Polskiej na Wschodzie i 2. Korpusu (1941–1946).”, wydana nakładem Biblioteki Narodowej.

Najlepszą rekomendacją tego wyjątkowego opracowania jest  otrzymana w 2012 r. od Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich,w kategorii prace o charakterze dokumentacyjno - informacyjnym, Nagroda Naukowa  im. Adama Łysakowskiego.


Szkoła po karpacku

 

W styczniowym numerze „Kombatanta” z ubiegłego roku (s. 19) ukazał się artykuł Krzysztofa Głuchowskiego „Edukacja w 3 Dywizji Strzelców Karpackich”.

Autor zawarł w nim kulisy działalności „Szkoły Karpackiej”, czyli Gimnazjum i Liceum 3 Dywizji Strzelców Karpackich, przez które przewinęło się ok. 1800 uczniów. Wielu z nich szkoła ta pomogła w osiągnięciu dalszych sukcesów, zarówno w życiu zawodowym jak i społecznym.



 
 

Od Monte Cassino do Bolonii

 

Ten ilustrowany album fotograficzny wydany przez dywizyjny Referat Kultury i Prasy, a właściwie jego cz. II, udało nam się wyszperać w cyfrowych zasobach bolońskiego Instytutu Historycznego Parri Emilia-Romagna. Znajdziecie tu rzadko publikowane zdjęcia, jeśli w ogóle, z różnych dywizyjnych oddziałów (ułanów też) obejmujące okres od 12 czerwca 1944 r. do 18 lipca 1945 r. Album podzielono na trzy części odpowiadające czasowo poszczególnym etapom działań bojowych 3 DSK: nad Adriatykiem, w Apeninach i od Senio do Bolonii.

Wielka szkoda, że Instytut nie posiada w swoich zbiorach części pierwszej tego wydawnictwa. Ze względu na objętość ok. 38 MB (otwiera się bardzo długo) proponujemy wpierw zapisać go na dysku, a później przeglądać do woli. 



08.07.2013 r.

Nowy szef OPL w 12 BZ


Dziś szeregi ‘Błękitnej Brygady” zasilił - nasz dawny pułkowy kolega - ppłk Jarosław Gołębiowski - do niedawna z-ca szefa OPL elbląskiej 16 Dywizji Zmechanizowanej.

 

Informacja ta ukazała się na stronie internetowej szczecińskiej brygady.


Autorka artykułu, ppor. Agnieszka Pytko przypomniała drogę służbową nowo mianowanego podpułkownika.


Zauroczyła się też nietypowymi palemkami oraz charakterystyczną odznaką Ułanów Karpackich naszego kolegi, któremu życzymy pomyślności i wszystkiego dobrego na nowym stanowisku.




04.07.2013 r.

Ostatni lot generała

W tym roku mija 70 lat od śmierci gen. Sikorskiego. Obecny stan wiedzy nie pozwala rozstrzygnąć sporu o prawdziwy przebieg katastrofy gibraltarskiej. I jeszcze długo tak pozostanie (min. 2077 r.). Kluczowe akta (brytyjskie i radzieckie) wciąż pozostają utajone ze względu na aktualne interesy państwowe. Okoliczności pokazują dobitnie, że wydarzenia z 4 lipca 1943 r. wciąż jeszcze będą owiane tajemnicą oraz nimbem sensacji, rodzącym wciąż nowe spekulacje. Jedno nie ulega wątpliwości – wciąż pamiętamy i prędzej czy później sprawa tej najdziwniejszej katastrofy lotniczej świata zostanie rozwiązana.




  
  

„Śmierć Sikorskiego oznaczała całkowite osłabienie pozycji Polski w obozie sojuszników wobec otwarcie wysuwanych roszczeń terytorialnych ZSRR i polityki Stalina zmierzającej konsekwentnie do międzynarodowej izolacji Polski. Jej ukoronowaniem były ustalenia konferencji w Teheranie w kwestii przyszłości Europy, w tym Polski, a w szczególności jej granic i usytuowania geopolitycznego. Strona niemiecka próbowała wykorzystać sytuację, umiejętnie wbijając klin w relacje Polaków z aliantami. Pojawiające się wówczas informacje propagandowe jednoznacznie rozstrzygały, iż wypadek był sprytnie zaplanowaną akcją wymierzoną w Sikorskiego, który dla aliantów stawał się postacią niewygodną i coraz mniej podporządkowaną wewnętrznym rozgrywkom w łonie koalicji, której główni członkowie podejrzewali się nawzajem o chęć zawarcia separatystycznego pokoju z III Rzeszą”

Jonathan Walker



Bene Meriti i „pułkowy strażak”

Gdybyśmy mogli się cofnąć w czasie i przestrzeni o 69 lat to w tych dniach na froncie włoskim trwała bitwa loretańska, zwana przez niektórych wstępną fazą bitwy o Ankonę. Podczas tych zmagań miało miejsce pewne nietypowe i raczej mało znane zdarzenie. Grupa Ułanów Karpackich przyczyniła się wraz z innymi Karpatczykami do uratowania słynnego na cały świat sanktuarium Santa Casa di Loreto .


1 lipca 1944 r. żołnierze 2 Polskiego Korpusu wkraczają do Loreto. Gdy tylko dowiadują się, że w sanktuarium Matki Bożej, wewnątrz sporych rozmiarów bazyliki, znajduje się polska kaplica i jedna z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa – tzw. Święty Domek, mimo trwających nieopodal działań wojennych, zachodzą do bazyliki by się modlić o łaskę powrotu do Ojczyzny. Zapewne i w tym celu nad ranem 6 lipca grupa ułanów z Tobrukczykiem kpr. Adamem Rzepką na czele maszerowała w kierunku sanktuarium. Nieoczekiwanie sprawy przyjęły inny obrót.



Jan Bielatowicz w książce pt.: "Ułani Karpaccy" - Zarys Historii Pułku" - tak wspomina to zdarzenie:

"Nalot powtórzył się w nocy z 5 na 6 lipca, tym razem znacznie poważniejszy. Zbombardowana została również bazylika loretańska, której kopuła stanęła w płomieniach. Akcja ratownicza tego sanktuarium wiary i sztuki została zorganizowana przez żołnierzy polskich samorzutnie, mimo zagrożenia i walk toczących się w pobliżu."


Z kolei naoczny świadek Rudek Kogler, w jednym z tygodników, tak przedstawił to zdarzenie:

"Było to 6 lipca 1944 r. Na polach Loreto toczyła się bitwa. Był piękny letni wieczór. Gdy zapadała noc, żołnierze spali w budynku szkolnym, inni w namiotach. Dowództwo 3 Brygady Strzelców Karpackich - tuż obok szkoły w ciężarówce, zamienionej w kancelarię. Nagle rozległ się ogromny szum nadlatujących niemieckich bombowców i trzask karabinów maszynowych, a na niebie ukazały się smugi reflektorów poszukujących nieprzyjacielskich samolotów. Wczesnym rankiem bombowce znów wróciły. W pośpiechu wszyscy zebrali się w szkole, budynek chronił przynajmniej od ognia karabinów maszynowych. Parter i korytarz były pełne żołnierzy. Bomba trafiła w szkołę, zabijając 13 i raniąc  28 żołnierzy. Główna kopuła bazyliki wskutek bombardowania płonęła i były obawy, że ta XVI-wieczna kopuła, wspaniałe dzieło Sangalla z bogatymi freskami Maccariego, może runąć do wnętrza świątyni, na Święty Domek Maryi. Akcja ratownicza została niezwłocznie zorganizowana przez polskich żołnierzy, mimo zagrożenia i walk toczących się w pobliżu. Saperzy dywizyjni przyjechali z pompą motorową i cysterną wody; ofiarnie z pełnym oddaniem ugasili pożar, zapobiegając rozszerzeniu się go na całą bazylikę".

Należy podkreślić, że podczas tej bohaterskiej akcji nasi żołnierze z najprostszymi narzędziami wyszli na dach i ugasili ogień. Później wspominali te chwile jako cudowne – ponieważ, mimo ataku niemieckich samolotów, żaden z nich nie zginął ani nie został ranny. Najdzielniejszych żołnierzy i obrońców świątyni (w tym kpr. Adama Rzepkę), papież Pius XII polecił udekorować odznaczeniami „Bene Meriti” (wł. Dobrej Zasługi). Każdy z nich otrzymał to wyróżnienie z rąk arcybiskupa Józefa Gawliny – ówczesnego biskupa polowego Wojska Polskiego.




O tym wyczynie karpatczyków, przypomina umieszczona na filarze bazyliki pamiątkowa tablica z białego marmuru, na której wyryto słowa papieża Piusa XII skierowane do polskich żołnierzy, z podziękowaniem za ocalenie bazyliki loretańskiej. Do tej niezwykłej historii nawiązuje też przepiękny witraż autorstwa Arturo Gatti znajdujący się w polskiej kaplicy. W polach witraża umieścił on: płonącą kopułę bazyliki loretańskiej, wspinających się po dachu żołnierzy oraz grupę żołnierzy w akcji gaszenia pożaru. U dołu i u góry witraża widnieją po dwa polskie orły. Odsłonięto go uroczyście w niedzielę 19 lipca 1954 roku podczas Mszy św. celebrowanej przez wspomnianego już arcybiskupa Gawlinę.

Warto przy okazji przypomnieć, że w tej bazylice Ułani Karpaccy odsłonili swoją tablicę. Upamiętnia ona poległych na szlaku bojowym (Tobruk - Loreto - Monte Cassino - Ancona – Bologna) pułkowych kolegów. Umieszczona jest przed wejściem do polskiej kaplicy.